Spis treści
- Syndrom sztokholmski – skąd nazwa?
- Syndrom sztokholmski – co to?
- Syndrom sztokholmski – objawy
- Syndrom sztokholmski w związku i małżeństwie
- Syndrom sztokholmski w rodzinie
- Syndrom sztokholmski w relacji matka-dziecko i ojciec-dziecko
- Syndrom sztokholmski po rozstaniu
- Syndrom sztokholmski w pracy
- Syndrom sztokholmski – przykłady z codzienności
- Jak leczyć syndrom sztokholmski?
- Czy da się wyleczyć syndrom sztokholmski?
Syndrom sztokholmski – skąd nazwa?
Historia syndromu sztokholmskiego sięga 1973 roku. Termin i opis zjawiska powstał ze względu na nietypowe zachowanie zakładników wobec uzbrojonych napastników w jednym ze sztokholmskich banków. Został on stworzony przez Nilsa Bejerota, który uczestniczył w negocjacjach w czasie napadu rabunkowego w Sztokholmie.
Po 131 godzinach policji udało się odbić przetrzymywane osoby (trzy kobiety i mężczyzna) więzione w banku, a zakładnicy wykazywali sympatię wobec napastników, a nawet bronili ich i zorganizowali zbiórkę pieniędzy na opłacenie prawników porywaczy. Ponoć jedna z kasjerek zakochała się w porywaczu, odwiedzała go w więzieniu, żeby w późniejszym czasie zaręczyć się z nim.
Syndrom sztokholmski – co to?
Syndromem sztokholmskim (który czasem określany jest również jako “syndrom ofiary”) nazywa się zjawisko psychologiczne, w którym ofiara przemocy rozwija pozytywne uczucia wobec swojego oprawcy. Najczęściej pojawia się w sytuacjach uprowadzenia czy przetrzymywania w niewoli – wtedy więźniowie zaczynają identyfikować się ze swoim agresorem, widząc w nich swojego “wybawiciela”. Często jest to po prostu mechanizm obronny organizmu, tzw. mechanizm przetrwania, który chroni ofiarę przed stresem oraz lękiem.
Syndrom sztokholmski oczywiście nie pojawia się tylko w przypadku osób porwanych czy podczas rabunków. Problem przemocy fizycznej i psychicznej jest bardziej powszechny, niż się wydaje. Według statystyk co czwarta kobieta doświadcza przemocy w związku. Co oczywiste, nie tylko kobiety mogą doświadczać syndromu sztokholmskiego, ale mężczyźni również. Statystyki nie są jednak dokładnie znane ze względu na to, że przemoc w domu jest dla wielu wciąż tematem tabu i liczba niezgłoszonych przypadków przemocy wobec męskiej społeczności jest większa.
Sprawcy przemocy często uciekają się do manipulacji i prania mózgu, przez co dochodzi do utraty poczucia własnej wartości przez ofiarę. Osoba mająca symptomy syndromu sztokholmskiego staje się narzędziem w rękach agresora, jest w całości przez niego kontrolowana i ma odczucie, że nie ma możliwości ucieczki od aktualnej sytuacji (myśli, że musi dziać się tak, jak się dzieje). Wiąże się to również z odczuwaniem swego rodzaju sympatii do oprawcy i bronieniu go, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Metodami sprawcy są często:
- izolowanie ofiary od otaczającego świata, aby nie mogła uzyskać pomocy,
- podporządkowanie ofiary wymuszając drobne przysługi,
- stosowanie kar oraz nagród,
- narzucanie obowiązków (często takich, których ofiara nie jest w stanie wypełnić), a następnie karanie za niewypełnienie ich,
- strasznie popełnieniem samobójstwa,
- zapewnianie, że jest wszechmocny, przez co ofiara przemocy ma ciągłe poczucie zagrożenia.
Syndrom sztokholmski – objawy
Objawy syndromu sztokholmskiego różnią się w zależności od osoby oraz sytuacji. Najczęściej jednak można rozpoznać syndrom sztokholmski dzięki zauważeniu:
- silnej potrzeby identyfikacji z oprawcą, co często prowadzi do przejęcia jego wartości, postaw i przekonań,
- empatia i zrozumienie dla sprawcy przemocy fizycznej czy psychicznej – ofiara broni kata, mając poczucie, że zasługuje na taki rodzaj traktowania i nie ma powodów do sprzeciwiania się; może również dochodzić do sytuacji, w których ofiary przemocy domowej odmawiają zeznawania na niekorzyść oprawcy,
- trudności w odróżnieniu rzeczywistości od fikcji, brak wiedzy na temat własnej sytuacji życiowej,
- przesadna troska o samopoczucie oprawcy,
- lęk i niepokój w przypadku kontaktu z policją czy innymi osobami, które próbują udzielić jej pomocy,
- poczucia izolacji i zależności od oprawcy,
- trudności w zrozumieniu tego, co się dzieje,
- negowania czy minimalizacji zagrożenia,
- poczucia winy za próby ucieczki czy obrony lub przekonanie ofiary o braku możliwości ucieczki.
Osoby w syndromie sztokholmskim często odczuwają silny stres, są odcięte od życia towarzyskiego, a ich zachowanie wcale nie musi wskazywać na to, że doświadczają one przemocy.
Osoby więzione mogą nawet pomagać prześladowcom w ucieczce przed policją czy wymiarem sprawiedliwości.
Syndrom sztokholmski w związku i małżeństwie
Syndromu sztokholmskiego można doszukać się w wielu miejscach, m.in. w związkach. Postać przemocy może być przeróżna – fizyczna, psychiczna, emocjonalna, seksualna, ekonomiczna. Ofiara przemocy, pomimo możliwości ucieczki od swojego oprawcy, tkwi w tej relacji. W takiej toksycznej relacji jedna osoba pokrzywdzona doznaje agresji od partnera, ale mimo to broni go. Ofiara często jest przekonana, że zbyt wiele zainwestowała (czasu, energii) już w stworzenie i utrzymanie swojego związku, aby go porzucić. Dodatkowo czuje, że jest odpowiedzialna za sytuację, w której się znalazła, a więc jej głównym celem jest dążenie do poprawienia relacji. Biorąc pod uwagę techniki manipulacyjne oprawcy, jedyne co może zrobić to dostosowywać się do jego wymagań.
Na rozwój syndromu sztokholmskiego wpływ ma racjonalizacja sytuacji, co sprawia, że ofiara jeszcze bardziej przywiązuje się do oprawcy.
W przypadku małżeństwa syndrom sztokholmski wygląda bardzo podobnie, jednak z jednym dodatkowym aspektem – często ze względu na przekonania religijne czy kulturowe (np. o nierozerwalności związku małżeńskiego), ofiary są jeszcze bardziej przywiązane do swojego agresora.
Pamiętaj – toksyczna relacja zarówno w przypadku związków nieformalnych, jak i małżeństw może zostać przerwana, a osoba źle traktowana może nie wiedzieć, że jest traktowana w nieodpowiedni sposób ze strony partnera. Jeśli zauważysz zespół sztokholmski u swoich bliskich – zareaguj.
Syndrom sztokholmski w rodzinie
Mówiąc o syndromie sztokholmskim w kontekście rodziny mówimy o dominacji, kontrolowaniu i krzywdzeniu przez innego członka – czy to rodziców, rodzeństwa czy pozostałych. Przemoc fizyczną czy psychiczną tłumaczą tym, że jest to dla ich dobra, przez co pogłębiają więzy emocjonalne z nimi i utrudniają swoją sytuację.
Syndrom sztokholmski w relacji matka-dziecko i ojciec-dziecko
Nikogo nie powinno nikogo zaskoczyć, że ofiara syndromu sztokholmskiego może również pojawić się w bliskiej relacji matka-dziecko czy ojciec-dziecko. Dziecko, które doświadcza przemocy fizycznej ze strony swoich rodziców nie mówi o tym nauczycielom czy psychologowi szkolnemu ze względu na to, że nie chce zaszkodzić swoim rodzicom lub podobnie jak w każdej relacji – uważają, że są traktowane w taki sposób ze względu na to, że na to zasługują.
Syndrom sztokholmski po rozstaniu
Zdarza się, że zespół sztokholmski występuje po rozstaniu ze złym człowiekiem, który był odpowiedzialny za wywoływaną krzywdę. Ofiara odczuwa wtedy silną potrzebę kontaktu ze swoim byłym partnerem.
Niestety, często zdarza się, że ofiary wracają do swoich oprawców.
Syndrom sztokholmski w pracy
Syndrom sztokholmski może również pojawić się w miejscu pracy – nie tylko ze strony przełożonego.
Według kodeksu pracy mówi się po prostu o mobbingu. Wystarczy do tego ofiara, która zajmuje niższe stanowisko niż oprawca – wyżej postawiona osoba może poniżać i upokarzać swoją ofiarę. Może przejawiać się to przez ograniczenie możliwości rozwoju pracownikowi.
Spowodowane silnym przywiązaniem pracownika do swojego przełożonego czy pracy, ofiara odczuwa że jest bezradna – nie chce stracić pracy, więc przyjmuje wszystkie niewłaściwe zachowania oprawcy, a także usprawiedliwia go.
O syndromie sztokholmskim w pracy możemy mówić w relacji pracownik-pracodawca, kiedy przełożony:
- grozi pracownikowi zwolnieniem, upokarza go w obecności innych pracowników, odmawia mu podwyżki czy premii,
- nie jest życzliwy wobec pracownika – pomija powitania i pożegnania, traktuje przedmiotowo, nie uwzględnia pracownika w nagrodach i upominkach świątecznych,
- odciąga pracownika od rozwoju osobistego i kariery zawodowej.
Syndrom sztokholmski – przykłady z codzienności
Popularnymi przypadkami wystąpienia syndromu, sztokholmskiego oprócz wcześniej wspomnianego tytularnego rabunku, są:
Patricia Hearst
Po 10 dniach od porwania w 1974 roku na tyle przywiązała się do porywaczy, że postanowiła razem z nimi obrabować bank w Kalifornii.
Pasażerowie samolotu TWA Flight 847
Zakładnicy tego samolotu byli przetrzymywanie w Iranie w latach 1979-1981. Po dwóch tygodniach niewoli porwani uznali słuszność żądań porywaczy. Wykazywali wobec nich sympatię oraz tłumaczyli ich zachowanie i usprawiedliwiali ich.
Terry Anderson, Terry Waite, Thomas Sutherland
Trzech mężczyzn zostało porwanych przez bojowników islamskich w Libanie. Panowie twierdzili, że są dobrze traktowani przez porywaczy, mimo że byli przetrzymywani w odosobnieniu w małych brudnych celach.
Natasza Kampsuch
Kobieta została porwana mając 10 lat. Przez 8 lat była więziona, poniżana i źle traktowana przez porywacza. Uciekła 23 sierpnia 2006 roku. Pomimo tego, że była traktowana z niesamowitą agresją, nawiązała z nim więź emocjonalną i zareagowała płaczem na wiadomość o jego śmierci. Według psychologów przypadek Nataszy Kampsuch jest uznawany za wzorcowy.
Jak leczyć syndrom sztokholmski?
Aby odejść od syndromu sztokholmskiego, ofiary będące w toksycznych związkach muszą nauczyć się zdrowych mechanizmów radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i budowania relacji z ludźmi, którzy ich kochają i dbają o ich dobro. Każda ofiara syndromu sztokholmskiego musi przezwyciężyć traumę.
Aby wyjść z tego syndromu, psycholodzy mogą zaproponować terapię poznawczo-behawioralną, psychodynamiczną czy nawet psychoterapię rodzinną. Wszystkie metody za główny cel mają obraną pomoc ofiarom w zrozumieniu i przetworzeniu swoich emocji.
Czy da się wyleczyć syndrom sztokholmski?
Leczenie syndromu sztokholmskiego jest skomplikowane, wymaga długotrwałego procesu i ogromnej współpracy ze strony ofiary. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych.
Jeśli Ty lub ktoś z Twojego bliskiego otoczenia potrzebuje powrotu do normalnego funkcjonowania, to najlepszym pierwszym krokiem jest rozmowa z zaufaną osobą. Z początku zaburzony mechanizm obronny może zaprzeczać temu, że relacja, w której jest, jest toksyczna, ale z biegiem czasu powoli zacznie się to zmieniać. Nie rozpoczynając tematu przemocy w zwi